Wakacje to czas idealny dla długich muzycznych podróży. Wyczekiwany świt płynnie i bezboleśnie przekształca się w nowy dzień, w który uwielbiamy wchodzić z muzyką. Nasz lipcowy gość podziela nasze zdanie i ma na swoim koncie wiele świtów, szczególnie z berlińską publicznością. Masa płyt, świetne produkcje i podobne podejście do grania i tworzenia - te czynniki jak zawsze zdefiniowały kto dołączy tym razem do Karawany. Już 15 lipca za labowymi sterami stanie Lorenzo Chiabotti.
--
Lorenzo Chiabotti (
Vinyl Club Recordings — Berlin, DE)
Niezależnie jak banalnie zabrzmieć to może - romans Lorenzo z muzyką trwa praktycznie od zawsze. Jednak dopiero jako nastolatek w swoim rodzinnym Turynie odkrył elektroniczną muzykę taneczną. Pierwsze rave'y, zdarte buty i długie, średnio przespane noce sprawiły, że postanowił porzucić swoje nieco bardziej klasyczne i tradycyjne korzenie na rzecz beatów 4/4. W 2006 roku, młody i zdeterminowany artysta postanowił opuścić Włochy i udać się na Ibizę, gdzie mniejszym lub większym przypadkiem poznał Luca Ringeisena, czyli właściciela wytwórni Vinyl Club.
Po zakończeniu sezonu na Ibizie, Lorenzo znów zapragnął zmian. Tym razem udał się w stronę Berlina (przy namowie wyżej wspomnianego Luca), w którym mieszka do dziś. Styl Lorenzo najlepiej można by określić jako skrzyżowanie funkowego techno z nieco mroczniejszym, mniej niż bardziej oczywistym housem. Wypracowane przez długie lata umiejętności DJ-skie sprawiają, że jego sety spięte są w wyjątkowo spójną całość.
Gdy nie spędza długich godzin w studiu (ma na koncie wydawnictwa dla Vinyl Club, Delooped Records, Vekton, Vekton Black i Kina), można go spotkać za deckami takich klubów, jak Doctor Sax, The Zoo Project, Hoppetosse, Club der Visionäre, Kater, Fabric London i Arena.